Wyraz “geocode” wszedł do słownika języka angielskiego jako czasownik i rzeczownik, przyjął się też w kilku innych językach, np. jako geokodowanie. Oznacza obliczenie współrzędnych geograficznych punktu o podanym adresie lub opisie. Czy będąc wyrazem słownikowym może zostać zarejestrowany jako czyjś znak handlowy i co by się wtedy stało?
Projekt OpenStreetMap w swojej dokumentacji używał tego wyrazu tam gdzie było to stosowne, natomiast inne serwisy internetowe używają go również jako część adresów URL swoich API, lub w nazwie domeny internetowej (geocode.com należy do TomToma). Ciekawostką jest więc list, który otrzymała Fundacja OpenStreetMap w zeszłym tygodniu, od firmy “Geocode”. Wiadomość jest żądaniem zaprzestania używania znaku handlowego tej firmy w trybie listu “Cease & Desist” przewidzianym przez międzynarodowe umowy Światowej Organizacji Własności Intelektualnej. Zwykle list taki daje odbiorcy możliwość zaprzestania naruszających czynności i uniknięcia procesu sądowego.
W tym wypadku jednak prawdopodobieństwo, że GEOCODE, Inc. wytoczy proces, jest bardzo małe, a gdyby tak się stało, najprawdopodobniej proces taki by przegrała z wielu powodów. Znak towarowy rzeczywiście został przyznany firmie w Stanach Zjednoczonych w roku 2005, co można sprawdzić w odpowiednich rejestrach. Można się jednak łatwo domyślić, że jako wyraz słownikowy, znak taki jest nieważny i nie powinien był zostać przyznany. Każda sprawa w sądzie może się więc zakończyć jego unieważnieniem, czego firma taka z pewnością będzie chciała uniknąć. Tym bardziej jest to prawdopodobne, jeśli właściciel zaniedbał ochrony swojej marki przez ostatnie 8 lat (tzn. nie wytaczał procesów sądowych użytkownikom nazwy), co samo w sobie może być powodem unieważnienia. Drugi problem przed jakim stanąłby, to ten, że Fundacja OpenStreetMap jest zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, gdzie ten znak handlowy nie obowiązuje. Ponadto firma GEOCODE najwyraźniej próbowała taki znak zarejestrować w Europie, ale wniosek został odrzucony na podstawie bycia w codziennym użytku. Na ten fakt może powołać się każdy sąd. Ponadto znak handlowy, aby mógł być prawnie chroniony musi być zarejestrowany w tej samej kategorii usług, w której jest naruszające użycie.
Dlatego motywy tego listu są zagadkowe. Istnieją firmy, które skupują własności intelektualne innych firm, takie jak patenty i znaki handlowe, tylko po to, aby móc zarabiać na wygranych procesach sądowych o naruszenie. Nie wiadomo jednak, czy taka firma, zwana trollem patentowym, byłaby nierozważna na tyle, aby pociągnąć kogoś do sądu w tej sprawie. Na pewno miałaby nieduże szanse przeciwko prawnikom firm takich jak Google.
Dziwne jest też, że w liście do Fundacji OpenStreetMap zażądano przede wszystkim usunięcia linków do usług Google zawierających w adresie słowo “geocode”, nie zaś zwykłe użycia tego słowa w tekście dokumentacji OSM. Może to oznaczać, że nadawca chce uderzyć w jakiś sposób w firmę Google.
Na chwilę obecną jednak te kilka wystąpień członu “geocode” w adresach zostało usuniętych z materiałów OSM “dla świętego spokoju”, zwłaszcza, że nie miały one wpływu na jakość tych materiałów.